wtorek, 24 listopada 2020

non-insanity (in identity disorder)

Stygmatyzacja zaburzeń dysocjacyjnych. Kurka wodna. Nawet na grupie oddziału dziennego.

Obiecałam sobie już tu więcej nie pisać, zrobić jakiś krok na przód, małe oddzielenie swoich negatywnych stanów od (w miarę) pozytywnej teraźniejszości.

A jednak kurczę nie potrafię. Coś pcha mnie ku napisaniu tej notki, wyrzyganiu tych wszystkich żali, które mnie spotkały, gdy zadano mi to cholerne pytanie: czy mam coś wspólnego z filmem Split i zachowaniem głównego bohatera tego filmu. Oczywiście, że przełączamy się po kilkanaście razy dziennie w ciągu zaledwie minuty! Oczywiście, że moje osobowości są seryjnymi mordercami! I zdecydowanie jestem osobą niebezpieczną, którą powinno się zamknąć w szpitalu psychiatrycznym o zaostrzonym rygorze! Aż normalnie żałuję, że podzieliłam się na grupie terapeutycznej problemami z dysocjacją. Teraz ludzie w grupie się mnie obawiają, bardziej mnie pilnują przyglądając się czy te osobowości się zmieniają. Jestem przez to potężnie poddenerwowana na zajęciach, a szczególnie na przerwach kiedy obok nie ma pań terapeutek i odczuwam na sobie wzrok wszystkich, mając wrażenie jakby jednocześnie chcieli TO zobaczyć i zarazem się TEGO (switcha) piekielnie bali. I czasem mi się zdarza odpłynąć, tak mocno jakby jakiś alter chciał przejąć kontrolę, ale jednocześnie jednak nie dawał sobie z tym rady, albo ogarniał sytuację i wypuszczał mnie z powrotem. Sama nie wiem. Najgorsze w tym wszystkim są chyba te momenty kiedy słucham o czymś bardzo ważnym na sesjach terapeutycznych, jak inni ludzie poruszają jakieś ważne tematy albo terapeuci zadają mi pytania, a ja się po prostu wyłączam i nie pamiętam o czym była rozmowa. I głupio mi zapytać jakie było pytanie, poprosić o powtórzenie jakiegoś fragmentu wypowiedzi itd., więc po prostu staram się sprawiać wrażenie, że znam temat, a łapię się czasem na tym, że nieraz wypowiadam się na temat sprzed 5-10 minut albo mówię po prostu nie na temat. Mam wrażenie, że wszyscy to widzą, że się stresuję, że mam te cholerne stany dysocjacyjne, że dlatego się mnie obawiają, bo jestem inna pod względem zaburzenia. Tu pojawia się błędne koło, ze stresu przed switchowaniem zaczynam switchować, a potem stresuję się, że ktoś to zauważy, dlatego znowu zaczynam switchować...