wtorek, 5 lutego 2019

autumn was bad? winter sucks too!

Nie lubię tu pisać. To miejsce zawsze kojarzy się ze smutkiem i melancholią - emocjami takimi, jakie zawitały do mnie dziś. To smętny, wtorkowy wieczór. Właśnie, wieczór. Ta pora najbardziej sprzyja negatywnym rozważaniom egzystencjalnym. I tak, choć już długo było w porządku, dziś nadszedł ten moment. Dół emocjonalny i mentalna czarna pustka otoczyły mnie dziś z każdej możliwej strony. Ostatnio naprawdę wiele się działo, zaś ja podejmowałam mnóstwo błędnych decyzji, praktycznie błąd za błędem. Najpierw podjęłam decyzję o porzuceniu kolejnej szkoły, nie mówiąc psychiatrze ani słowa o tym, że czuję się gorzej i potrzebuję nowych leków. Posłusznie kiwałam głową na pytanie, czy wszystko jest w porządku. Duma nie pozwoliła mi przyznać się do momentu słabości. Później zatrudniłam się w firmie, w której pracowała moja mama. Zrzuciłam na nią 90% swoich obowiązków, naiwnie wmawiając samej sobie, że jestem dobrym pracownikiem. Później obie przeniosłyśmy się do innej firmy, gdzie zauważono, że nie potrafię szybko i wydajnie pracować bez jej pomocy. Zostałam zwolniona jeszcze zanim zdążyłam się tam zaaklimatyzować. Powiedziano mi, że prawdopodobnie nie nadaję się do żadnej pracy i powinnam ubiegać się o rentę socjalną. Jutro z mamą wybieramy się po wnioski i oczywiście do lekarki. Lekarki, która pewnie tylko załamie ręce i powie, że bardzo jej mnie szkoda i współczuje mi z całego serca. Jasne. Nikt tak naprawdę mi nie współczuje, wszyscy chcieliby, bym zdechła gdzieś pod mostem. Nikt nie chce mi pomóc.

a już wszystko się tak pięknie zaczynało układać
nie wierzę już w szczęśliwe zakończenia
nie tym razem
...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz