poniedziałek, 20 lutego 2017

motywacjo, where you are?

Potrzebuję motywacji, na teraz zaraz. Chodzi mi o jutrzejsze wyjście do szkoły. Dzisiaj niestety wygrał ze mną wewnętrzny tryb lenia. Jak jest ogólnie? Średnio na jeża. Od czasu wycieku adresu poprzedniego bloga mam poważne problemy z pisaniem. Ciągle teraz mam wrażenie, że ktoś nieodpowiedni to czyta, chociaż nie byłam tak głupia, by podać ten adres gdziekolwiek poza Brovarem. Ech. Życie internetowe jest takie trudne. Dobrze, że mam swój prywatny pamiętnik. I ja głupia chciałam go wydać. Już widzę te krytyczne komentarze pod "książką". Wydawanie pamiętnika? A fe! Co w szufladzie, to w szufladzie. I tak niech pozostanie. Na zawsze.

Dziś chce mi się płakać i jakaś taka przygaszona chodzę. Nic nie jest w stanie mnie pocieszyć, nawet moja ulubiona karmelowa kawa i herbatki rozgrzewające. Nawet anime, próbuję zacząć i nie mogę, bo za każdym razem mam nawał obowiązków. Teraz niby jest okazja, ale nie potrafię się zabrać. Czy w ogóle coś potrafię? Mam wrażenie, jakbym nie nadawała się już do niczego.

Czasem nadal wydaje mi się, że jestem nadczłowiekiem. Czy to już urojenia wielkościowe?
Zawsze to lepsze od myślenia, że jestem podczłowiekiem, a ta myśl pojawia się za często.

 //Edycja po paru godzinach  - ciąg dalszy.//

To niby krótki miesiąc, a najbardziej bolesny. Nie wiem za bardzo o czym pisać, wszystko jest beznadziejne. Wróciła moja obsesja na punkcie Eminema, więc teraz tylko rozpaczam, bo jestem świadoma tego, że nigdy go nie zobaczę. Przestałam radzić sobie w szkole, z każdego przedmiotu łapię trójki, bo nie mam ochoty ani siły na naukę. Dzisiaj nie poszłam do szkoły, bo nie miałam sił na napisanie wczoraj pracy domowej. Wszystko traci sens i zaczynają pojawiać się myśli samobójcze. Znowu chęć, by zadzwonić po pogotowie i powiedzieć, by mnie zabrali do szpitala. Te myśli rezygnacyjno-samobójcze zaczynają prowadzić mnie do coraz większego załamania nerwowego. Nie wiem komu powiedzieć... potrzebuję pomocy, znowu jej mi trzeba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz