Tytuł tej notki ma być dla mnie swojego rodzaju przypomnieniem, bo nie umiem kochać siebie, ani nawet mówić sobie dobrych rzeczy. Ostatnio ciągle narzekam na swoje życie - lecz jak robić inaczej, gdy jest ono takie puste i bezbarwne? Znajomi niemal o mnie zapomnieli, a nadmiar wolnego czasu powoduje, że siedząc w domu i robiąc jedno wielkie nic zaczynam wariować. Nie mogę doczekać się powrotu na terapię oraz powrotu do szkoły - zawsze jakieś wypełniacze czasu, które sprawią, że nie będę zatracać się tak mocno w swojej (z pewnością urojonej) depresji. Jestem smutna. Bezustannie tak naprawdę jestem smutna, z nagłymi przebłyskami (równie urojonej) manii, w której wydaję kupę pieniędzy na chińskie badziewia z AliExpress i k-popowe gadżety, które sprawiają, że na mojej twarzy na jakieś pięć minut pojawia się uśmiech. Moje życie to na ten moment jakaś tragedia. Wierzę jednak, że w szkole i na terapii będę szczęśliwa, a to wydaje mi się na ten moment najważniejsze.
*h o p e*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz