piątek, 1 maja 2020

dietowanie part II

Cześć.

Nie pisałam tutaj dosyć dawno i zastanawiałam się długo, czy w ogóle warto zaczynać tę notkę, bo w sumie zbyt wiele ciekawych rzeczy nie dzieje się w moim życiu. Ostatecznie jednak stwierdziłam, że warto podzielić się informacją o rozpoczęciu diety. Właściwie nie tyle diety, a przestawieniu się na mniejsze ilości jedzenia i przy tym zwiększenie ilości warzyw i owoców. W okresie kwarantannowym dosyć mocno przytyłam, toteż stwierdziłam, że będzie to najlepsze dla mnie rozwiązanie. Dziś jest już drugi dzień, w którym odżywiam się w inny sposób. Początkowo nawet próbowałam liczyć kalorie z użyciem specjalnej aplikacji, jednak okazało się to bardzo żmudne, bo np. jak policzyć ilość potłuczonych ziemniaków, nie używając szklaneczki? ;) 

Zaczęłam sama gotować dania, które zawierają niewielką ilość tłuszczu. Swoje poranne i wieczorne odżywianie opieram teraz głównie na owockach, chlebie żytnim i jogurcie naturalnym. Dodam, że kiedyś próbowałam się dietować, ale podeszłam do tego w dosyć niezdrowy sposób, przez co zaskoczył mnie nagle wilczy głód i efekt jojo. Teraz staram się jeść tak, bym nie czuła się głodna, ale jednocześnie nie wpychała w siebie mnóstwa rzeczy tłustych i bardzo słodkich.

Do tego czasem ćwiczę. Nie oszukujmy się, nie są to wielogodzinne mordercze treningi, ale zdarza mi się uprawiać aerobik lub tańczyć do skocznych utworów, by spalić nadmiarowe kalorie. Nie liczę na jakiś wielki cud, ale żywię nadzieję, że będzie mi coraz lepiej w swoim własnym ciele i będę odczuwać różnicę w dosyć krótkim czasie - no i utrzymam się w swoich postanowieniach.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz