sobota, 1 kwietnia 2017

maniakalno-depresyjna

Dzisiejszy dzień był jednym z piękniejszych dni mojego życia. Wyszłam z przyjacielem na długi spacer. Świeże powietrze. Las. Natura. A później powrót do domu i wszystko się posypało jak domek z kart. Zaczęło się niewinnie. Później było coraz gorzej. Potraktowałam swoje biurko kilkukrotnie kopniakami, a pięścią mysz i klawiaturę. Jakby nie podobało mi się zupełnie to, co próbowałam napisać, gdy do notki tutaj zabierałam się już wcześniej. Skasowałam ją. Mam potrzebę niszczenia, brutalności. Zjechać kogoś z góry na dół, mentalnie zrównać go z ziemią. Zniszczyć tego człowieka, by później powiedzieć, że uwielbiam go i proszę, by nigdy nie odchodził. Taaak. W moim życiu musi wydarzyć się coś nowego, bo teraz aż wieje monotonią i jestem...właśnie, jaka jestem? Chyba jestem maniakalno-depresyjna. Albo coś gorszego. Hmm.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz