wtorek, 25 kwietnia 2017

hate-power

Kocham ją. Nienawidzę jej. Jestem kłębkiem nerwów i suicydalnym ścierwem. Nie ma we mnie spokoju. Jedyne co odczuwam, to ta cała nienawiść i chęć zniknięcia. Jutro mam terapię, na której nie mam ochoty się pojawić. Nienawidzę tej głupiej kobiety. Wszystkich nienawidzę. Chciałabym, by zniknęli z powierzchni Ziemi. A zarazem mam ochotę strzelić sobie w łeb. Życie z tak ogromną chwiejnością emocjonalną dawno zaczęło przyprawiać mnie o mdłości, ale dzisiejszy dzień jest wielką huśtawką. Nie potrafię tak żyć! Nie potrafię, nie daję rady, zabierzcie mnie stąd! 

Nie nadaję się do przyjaźni, nie nadaję się do związków, nie nadaję się do niczego. Płaczę, płaczę, ciągle płaczę. Jutro na zajęciach też będę płakać, nie mam zamiaru udawać twardziela. Od powstrzymywania łez bolą mnie oczy. Mimo tego jednak nie umiem przestać. Złość, smutek.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz