poniedziałek, 3 lipca 2017

cyclothymia

Ogromny rollercoaster psychiczny. Mania, depresja, mania, depresja. Błędne, niekończące się koło. Płaczę z bezsilności. Mam ochotę wykrzyczeć całemu światu, że go nienawidzę. Chcę wpasować się w jeden konkretny stan emocjonalny, nie musząc przeskakiwać pomiędzy dwiema sprzecznościami. Chcę powiedzieć Jej, że Jej nienawidzę, ledwo powstrzymuję się od napisania tych słów i zakończenia zdania pełną zgryźliwości kropką. Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa.  Wiem, że to tylko huśtawka nastrojów, że ja naprawdę tak nie myślę, że to minie, ale coraz trudniej jest mi to powstrzymywać. Chcę się za to jakoś ukarać. Podrapać, albo zrobić sobie jakąkolwiek inną krzywdę. Wiem, chore. Jednak co innego mi pozostaje? Nienawidzę siebie.

psychoza bez psychozy. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz