piątek, 23 czerwca 2017

i don't know

Po szkole. I wróciłam do życia, bo chodzenie do szkoły wbrew logice mi życie odbiera. Już za dwa dni Kraków! Jutro nareszcie zobaczę się z A., a pojutrze wybieram się z rodzicami na Skup Kultury. Czuję, że wrócę cała obładowana książkami. Ale super!  Brakuje mi do szczęścia tylko mojej Kruszynki i mimo tego, że ciągle tracę nadzieję i jest mi smutno, nadal mam ochotę się z nią zobaczyć. Nawet nie tyle ochtotę, co wręcz mus i wrażenie, że bez niej wszystko byłoby bezsensowne, zaś ona sama jest jak kończący się tlen. Jeśli jeszcze dłużej będzie mi jej brakować, mogę wręcz umrzeć z tęsknoty za tym metaforycznym tlenem. Ale poudajmy, póki co, że jest idealnie. Pozory czasem są potrzebne. Choćby po to, by przetrwać do spotkania. Ooo tak.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz