niedziela, 4 czerwca 2017

the end of simplicity

Myślę jak z nią zerwać i nie umiem znaleźć punktu zaczepienia. Ale w sumie nie chcę zrywać. W tym momencie chcę tylko świętego spokoju. Nie będę umiała skupić się na wyjeździe, bo będę ciągle o niej myśleć. Myślę teraz tylko o tym, że może będzie mi łatwiej, jeśli pozbędę się jej ze swojego życia na ten czas. Wybiorę sobie jeden dzień z kalendarza i oznaczę go jaskrawym zakreślaczem. To będzie dzień początku, a zarazem dzień końca. Zaraz! Czyż nie napisałam wcześniej, że nie mam zamiaru zrywać? Niedorzeczność. Jak już to zakończyć, to całkowicie. Nie będę bawić się w jakieś odpoczywanie od siebie na parę tygodni. Będę bezpośrednia i udowodnię sobie przy tym, że jestem w stanie to zrobić bez niczyjej pomocy. Wmówiłam sobie, że zrobię jej tym krzywdę, ale tak naprawdę nie zrobię nic złego. Każde z nas podąży swoją stroną. Zaczniemy wszystko od nowa, bez kłótni i wątpliwości. W końcu będzie dobrze.

 Kocham ją, ale, choć to niedorzeczne, robię to dla niej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz