poniedziałek, 29 maja 2017

ästhetisch

Znowu próbuję wmawiać sobie, że będzie dobrze, by jakoś dotrwać do wakacji, chociaż uparte myśli coraz bardziej ciągną mnie w stronę szpitala. W szkole mi nie idzie za dobrze. To, że zdam na warunku jest więcej niż pewne. Pieprzona matematyka. Nie mam siły nawet na pisanie tutaj, a co dopiero na naukę. Chcę rzucić to wszystko i pojechać do mojej kochanej N. i zostać z nią już na zawsze. Zaczęłam mieć jeszcze bardziej olewackie podejście do życia, na zasadzie "co ma być, to będzie" i tylko czekam na to, aż mój mózg się przeciwko temu zbuntuje. Realna natura idealistki w połączeniu z olewactwem nie wróży raczej niczego dobrego. Ze skrajności w skrajność znowu. Albo wszystko jest tak złe, że chcę się zabić, albo też jest mi tak obojętne, że macham na wszystko ręką i mówię, że mam to w nosie. Każda z tych metod nie jest zbyt mądra.

Pojutrze jadę na rezonans magnetyczny głowy. Stresuję się już trochę mniej.

  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz