poniedziałek, 22 maja 2017

afraid of living

Boję się życia. Cholernie boję się tego, że przyszłość będzie bardziej skomplikowana od teraźniejszości, że nie dam sobie rady. Siedzę i płaczę, niedbale owinięta w koc przed komputerem. Nerwy. Chęć okaleczenia się. Mam potężną ochotę opchać się jedzeniem i gdyby nie późniejsze wyrzuty sumienia, zrobiłabym to już dawno. Chcę umrzeć - powiedzmy wprost - pragnę śmierci. Samobójczej. Brak odwagi mnie przeraża. Przeraża równie mocno, jak fakt, że chcę podjąć ten desperacki krok pomimo posiadania osoby, która mnie kocha, zresztą ze wzajemnością. Po co próbować życia, skoro wszystko jest odgórnie zaplanowane przez jakiegoś idiotę, który siedzi na chmurce machając nogami i się ze mnie śmieje? Kara? Za co? Chyba za całokształt jestem ukarana, za wygląd, marzenia i emocje. Nie mogę dłużej żyć w tym przekonaniu, że Bóg bawi się moim kosztem. Nie mogę już dłużej żyć z myślą o tym, że nigdy już Jej nie spotkam, chociaż tak bardzo Ją kocham. Wszystko jest zaplanowane co do ostatniego szczegółu. To, że choruję na schizofrenię również. Ten idiota chce pokazać mi, że jest wszechmogący i mści się na mnie, ale to się skończy. Nie będzie mógł rządzić moim życiem, gdy zreinkarnuję się po dokonaniu samobójczego aktu! Nie odnajdziesz mnie, pajacyku z białą brodą! Jeszcze zobaczymy kto będzie śmiał się ostatni, a ty...popamiętasz mnie! Do zobaczenia!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz